Marzymy o pięknych, długich i naturalnie wyglądających rzęsach niestety tusze nie zawsze dają taki efekt i czasami kończymy z trzema rzęsami na krzyż. Która kobieta nie zna tego problemu? Jest jednak na to sposób, niepozorny gadżet z Inglota który warto mieć w swojej ksometyczce. Zapraszam dalej...
Jak widać na zdjęciach grzebyk jest składany, więc bez obaw o połamane ząbki można go zabrać ze sobą np: na jakiś wyjazd. Jest dobrze wykonany i całkiem ładnie się prezentuje, choć na pierwszy rzut oka wygląda trochę jak narzędzie tortur.
Świetnie rozdziela rzęsy i wyczesuje nadmiar tuszu, ale najważniejsze jest to żeby używać go gdy tusz na rzęsach jest jeszcze mokry. Wtedy radzi sobie najlepiej i tusz nie będzie się osypywał.
Jak go wyczyścić? Wbrew pozorom bardzo łatwo. Wystarczy przetrzeć igiełki płatkiem nasączonym produktem do demakijażu lub chusteczkami nawilżonymi. Mam go ponad rok i nic złego się z nim nie dzieje, wygląda prawie jak nowy.
Zapłaciłam za niego 15zł a obecnie kosztuje 19zł
Przez ostatnie miesiące nie rozpieszczałam Was postami, ale w lutym to się zmieni. Postanowiłam, że w tym roku również wezmę udział w wyzwaniu które wymyśliła Zuza <klik>. I przez cały miesiąc posty będą pojawiać się codziennie.
Jak Wy radzicie sobie z posklejanymi rzęsami?
Pozdrawiam
Karola
Muszę w końcu sobie ten grzebyk sprawdzić bo czytałam mnóstwo recenzji, że jest świetny :).
OdpowiedzUsuńPowodzenia z wyzwaniem blogowym :) będę trzymać kciuki za jego realizację. Kiedyś w jakimś zestawie kupiłam własnie podobny grzebyk i w sumie użyłam go dosłownie kilka razy. Mój sposób na posklejane rzęsy jest na pewno skuteczny, ale też trochę niebezpieczny i lepiej abym nie pisała o nim :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :D Czyżbyś używała igły, słyszałam o takich przypadkach, ja bym się bała :P
UsuńMam, używam i jest genialny zarówno do rzęs jak i brwi :D teraz kosztuje 19 zł bo sprawdziłam na stronie.
OdpowiedzUsuńO super zaraz poprawię informacje o cenie, dziekuję ;)
UsuńO nie, wszyscy o nim mówią! :D a ja ciągle odpycham od siebie myśl, że jest mi potrzebny do szczęścia... a jeśli nie do szczęścia, to do bezstresowego malowania rzęs...
OdpowiedzUsuńużyłam tego grzebyka raz, jest strasznie ostry i boje się, że sobie wydłubię nim oko :D
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za wyzwanie ;) dużo dobrego słyszałam o tym grzebyku z Inglota
OdpowiedzUsuńU mnie niestety przy przecieraniu kilka igieł zostało mi w ręce, cóż, wsadziłam z powrotem, przykleiłam klejem :D. Mam nadzieję, że już nie wyjdą.
OdpowiedzUsuńDobrze, że dało się je z powrotem przykleić ;)
UsuńTaki grzebyk to fajna sprawa, muszę sobie go sprawić :)
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za wyzwanie :)
OdpowiedzUsuńJa mam taką zwykłą szczoteczkę do rozczesywania, ten grzebyk widzę pierwszy raz :)
OdpowiedzUsuńMuszę się w niego zaopatrzyć :-)
OdpowiedzUsuńCzytałam już o tym grzebyku i wiem, że muszę go kupić :)
OdpowiedzUsuńja mam cos takiego ale z avonu :)
OdpowiedzUsuńTeż używam podobnego gadżetu :)
OdpowiedzUsuńteż mam ten grzebyk i podzielam Twoje zdanie :) w sumie nie wiem jak wcześniej bez niego funkcjonowałam :D
OdpowiedzUsuńMam go już kilka lat i nadal dobrze się sprawdza! ; )
OdpowiedzUsuńSłyszałam już wiele dobrego o tym grzebyczku. Pytanie czy zwykła spiralka sobie nie poradzi?
OdpowiedzUsuńMusi być to naprawdę ciekawy produkt. Zawsze jak się spieszę do szkoły to jak na złość rzęsy mi się posklejają przez tusz :')
OdpowiedzUsuń--> http://bywikkis.blogspot.com/ <--
Taki gadżet z pewnością by mi się przydał :)
OdpowiedzUsuńsama z chęcią zaopatrzyłabym się w ten grzebyk :)
OdpowiedzUsuńJa czekam na grzebyk do brwi Zoevy :)
OdpowiedzUsuńJa sobie nie radzę właśnie :D Dzięki za podpowiedź, na pewno się za nim rozejrzę. :D
OdpowiedzUsuńZdecydowanie muszę go mieć! :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie mam ten problem:)
OdpowiedzUsuńJa używam ten grzebyk przy pracy z brwiami - kiedy trzeba przyciąć zbyt neisforne włoski sprawdza się znakomicie.
OdpowiedzUsuńmuszę go mieć jednak zawsze kiedy jestem w Inglocie niestety go nie ma
OdpowiedzUsuńMam ochotę na ten grzebyk, ale boję się, że zrobię sobie nim coś w oko :P Może to dziwnie brzmi, ale nie ufam swoim dłoniom :P
OdpowiedzUsuńMyślę, że tak źle by nie było ;) Ja często potrafię się ukłuć szczoteczką od tuszu a tym mi się nie zdarzyło :D
UsuńU mnie świetnie sprawują się zwykłe włosiaste czesadełka ;)
OdpowiedzUsuńJa takich do brwi używam :)
UsuńMuszę go wreszcie kupić bo przydałby mi się bardzo :))
OdpowiedzUsuńMam go, ale jednak u mnie nie jest wykorzystywany czesto (na szczescie!)
OdpowiedzUsuńJa mam jakiś najtańszy grzebyczek do rzęs i też się sprawdza :)
OdpowiedzUsuńZawsze mam go pod ręką :)
OdpowiedzUsuńJa kilka miesięcy temu płaciłam 19 zł.
OdpowiedzUsuńZ mojego ostatnio wypadły ząbki, byłam w szoku, bo nie męczę go ani nie myje, przecieram platkiem z tonikiem. Pani w Inglocie też była w szoku ale wymienili mi na nowy od ręki.
*nie moczę
UsuńTyle dobrze, że bez problemu Ci wymienili ;)
UsuńJa do tego celu używam szczoteczki z zużytych maskar, oczywiście wyczyszczone ;)
OdpowiedzUsuńNajpierw używam odżwki, która ładnie rozczesuje rzesy, potem tusz i nie mam problemu :)
OdpowiedzUsuńTeż mam ten grzebyk i bardzo go sobie chwalę. Niestety podczas czyszczenia traci ząbki. Jeden zaginął, a drugi się rusza i wypada. Muszę kupić kolejny, bo boję się że w końcu wpadnie mi ta igiełka do oka.
OdpowiedzUsuń