Dziś napisze krótko o dwóch kosmetykach Yves Rocher pochodzących ze świątecznej edycji limitowanej. Będzie to peelingujący żel pod prysznic o zapachu czerwonych owoców i mleczko do ciała o zapachu czarnych owoców.
Jeśli jesteście ciekawe jak się u mnie sprawdziły zapraszam dalej...
Żel pachnie owocami (a jakżeby inaczej) i jest to połączenie maliny, porzeczki i żurawiny. Zapach jest słodko-kwaśny i kojarzy mi się malinowymi landrynkami. Jednak podczas mycia zapach staje się bardziej kwaśny niż jest w opakowaniu i nie za bardzo mi się to podoba.
Żel ma bardzo rzadką, przelewającą się przez palce konsystencję i trzeba uważać podczas wylewania (przy pierwszym użyciu wylałam dużo za dużo bo kompletnie nie spodziewałam się takiej lejącej konsystencji). Chociaż słabo się pieni to myje dobrze, nie podrażnia i nie wysusza skóry. Właściwości peelingujące oceniam bardzo słabo, niby czuć na skórze drobinki, ale one niewiele robią i nie ma się co nastawiać, że ten produkt zastąpi peeling.
Oczekiwałam od tego żelu więcej... a przecież nie będę obniżać swoich standardów.
YVES ROCHER ŚWIĄTECZNA SPIŻARNIA CZARNE OWOCE / MLECZKO DO CIAŁA
Zapach mleczka podoba mi się bardziej niż wyżej opisanego żelu. Jest słodki, dość intensywny i tu nie ma tej kwaśnej nuty. Tym razem mam skojarzenia z jogurtem o smaku owoców leśnych. Dodatkowym plusem jest to, że zapach utrzymuje się na skórze kilka godzin.
Konsystencja jest lekka dzięki czemu mleczko łatwo się rozsmarowuje, szybko wchłania i nie zostawia lepkiej ani tłustej warstwy. Nawilżenie jest bardzo delikatne i na zimę może być za słabe (ja osobiście wolę produkty bardziej treściwe więc resztę tego mleczka zostawię sobie na lato).
Żel mnie zawiódł, ale mleczko jest całkiem fajnym produktem.
W limitowanej świątecznej serii są jeszcze dwie serie zapachowe: Czekolada z pomarańczą i Karmelizowana gruszka. I to drugie połączenie brzmi naprawdę kusząco.
Cena: żel i mleczko kosztują po 16,90zł/200ml
Dostępność: sklep Yves Rocher <klik>
Lubicie kosmetyki Yves Rocher?
Pozdrawiam
Karola
Skusiłabym się na mleczko :)
OdpowiedzUsuńNie mam i nie miałam nic z YR, ale ich kosmetyki zawsze mnie kuszą :D Wyglądają pysznie!
OdpowiedzUsuńB.lubię Yves Rocher. Ciekawe produkty, napewno przy najbliższej okazji zamówie któryś z nich ;-)
OdpowiedzUsuńUwieeelbiam te żele peelingujące <3 Ale wiem że właśnie wielu osobom tak jak Tobie nie podpasowało to, że słabo peelingował, jak dla mnie do codziennego użytku bomba :)
OdpowiedzUsuńMam dopiero jeden ich produkt do ciała, ale czeka na swoją kolej. Mimo wszystko najlepsze w tych produktach są chyba zestawienia zapachowe :D
OdpowiedzUsuńgruszka brzmi dla mnie najbardziej apetycznie, rozejrzę się :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że w kontakcie ze skórą żel staje się jeszcze bardziej kwaskowaty w zapachu... Chętnie bym go wypróbowała dla landrynkowej maliny:)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię kosmetyki YR. Z czarnych owoców mam krem do rąk i balsam do ust. Na inne produkty się nie skusiłam. Ale jeśli chodzi o żel peelingujący to nigdy nie spodziewałam się po nim złuszczania :D
OdpowiedzUsuńZaopatrzyłam siostry i Tesciowa. Jedna dostała serie gruszka karmelizowana, druga czekolada i pomarańcza, a trzecia wersje malinowa ;D
OdpowiedzUsuńTa seria jest obłędna:)
OdpowiedzUsuńKupiłam standardowy zel z czerwonych owoców : ) a gruszke w karmelu kupiłam mgielke. Jest boska!!
OdpowiedzUsuńSłyszałam, że kremy z tych limitowanek słabiutkie. Podobno karmelizowana gruszka jest super i to cała seria.
OdpowiedzUsuńBardzo mnie ciekawią zapachy Yves Rocher, mam wrażenie, że co sezon są ładniejsze ;)
OdpowiedzUsuńSpodobała mi się też konsystencja żelu.
Uwielbiam takie zapachy :)
OdpowiedzUsuńMam mleczko i mgiełkę do ciała o zapachu karmelizowanej gruszki....tak pięknego zapachu ze świecą szukać ;)
OdpowiedzUsuńahhh te owocki !:)
OdpowiedzUsuńPewnie pięknie pachnie. :)
OdpowiedzUsuńMleczko musi pachnieć bajecznie :D
OdpowiedzUsuńMusi to być genialny zapach <3
OdpowiedzUsuńkomplet z czarnej serii jeszcze czeka. Z malinowej kupiłam mydło, żel do mycia i krem do rąk i powiem tak. Niuchając z butli żel - spoko. W trakcie mycia z tym zapachem dzieje się coś dziwnego - ulatnia się, robi się jakiś chemiczny no nie, nie podoba mi się. Krem do rąk też po chwili słabnie. Najlepsze chyba mydło w płynie do rąk póki co...
OdpowiedzUsuńmam nadzieję, że balsam będzie spoko z tej czarnej serii.
Często odwiedzam moje znajome, które pracują w YR, bardzo ładnie pachną te kosmetyki, a jeszcze lepiej gruszka w karmelu :)
OdpowiedzUsuńWąchałabym, wąchała! :D
OdpowiedzUsuń"Macałam" go i zapach powalający, ale chyba najbardziej w moje gusta wpasował się ten gruszkowy ;)
OdpowiedzUsuńJakoś mnie nie kusi ta seria. Miałam świąteczną w zeszłym sezonie i nie była jakaś rewelacyjna.
OdpowiedzUsuńMi bardziej przypadły do gustu czerwone owoce ;)
OdpowiedzUsuńChociaż gruszka w karmelu najlepsza :)
Malinka mi przypadła do gustu gdy wąchałam, ale nigdy nie kupiłam, jakoś YR nie przypadło mi do gustu...
OdpowiedzUsuńWłaśnie założyłam nowego bloga, zapraszam :)
Mój blog
Na szczęście YR nic a nic mnie nie kusi.
OdpowiedzUsuńMiałam kiedyś kilka kosmetyków i u mnie się nie sprawdziły.